Pan Zbigniew był zapalonym pszczelarzem. Już od najmłodszych lat pomagał swojemu ojcu przy produkcji naturalnego miodu. Lubił obserwować pszczoły, ich ciężką, monotonną, ale zarazem ciekawą pracę. Po śmierci ojca postanowił przejąć rodzinny biznes i zajął się sprzedażą miodu. Praca przy pasiece w okolicach Giżycka była ciężka i pochłaniała dużo czasu, ale przynosiła Panu Zbigniewowi ogromną radość. Swoją pasją do pszczelarstwa zaraził także pozostałych członków rodziny – żonę, dzieci i wnuki, którzy chętnie mu pomagali. Nikt nie spodziewał się, że ta cudowna sielanka miała niebawem się zakończyć.
Tego dnia, jak zawsze, Pan Zbigniew miał sprzedawać miód na straganie w Mrągowie. Było lato, świeciło słońce i zapowiadał się naprawdę piękny, słoneczny dzień. W miasteczku było bardzo dużo turystów i dało się zauważyć, że tego dnia ruch na drogach jest większy niż zazwyczaj. Niestety, pech chciał, że jadący z naprzeciwka samochód uderzył prosto w auto Pana Zbigniewa. Uderzenie było na tyle silne, że stracił on na chwile przytomność. Na miejscu pojawiła się karetka, która zawiozła Pana Zbigniewa do szpitala. Tam został zbadany przez lekarza, który stwierdził, że nic nie zagraża jego życiu i ku wielkiemu zdziwieniu rodziny, wypuszczono go do domu.
Ewa – żona Pana Zbigniewa przeczuwała, że coś jest nie tak. Przecież to był poważny wypadek i mimo, że fizycznie jej mąż wyglądał całkiem dobrze, jego zachowanie budziło jednak wątpliwości. Mimo protestów, lekarz nie zmienił zdania zapewniając, że nic złego się nie dzieje. Niestety, po powrocie do domu Pan Zbigniew stracił przytomność i ponownie musiał trafić do szpitala. Zmarł po kilku godzinach na skutek obrażeń wewnętrznych. Rodzina zmarłego postanowiła zgłosić się o odszkodowanie do Ubezpieczyciela, jednak kwota 55 tysięcy złotych, jaka została im zaproponowana, była rażąco niska. Sprawą zajęła się nasza firma. Był to przypadek skomplikowany, ponieważ błędy medyczne są sprawami dość trudnymi i wymagają z reguły dobrze przemyślanej strategii.
Naszym celem było udowodnienie przed sądem, że śmierć poszkodowanego wpłynęła negatywnie na całą rodzinę, nie tylko pod względem finansowym rzecz jasna, ale przede wszystkim emocjonalnym. Pan Zbigniew był człowiekiem niezwykle rodzinnym. Mieszkał pod jednym dachem z żoną, synową i wnukiem. Jego jedyna córka była jego oczkiem w głowie. Wnuk pomagał mu sprzedawać miód, dziadek był dla niego autorytetem. Nasi specjaliści wykazali przed sądem, że nagła śmierć pana Zbigniewa była ogromnym stresem dla członków rodziny. Zaburzone zostały zatem więzi rodzinne, zwłaszcza, że okoliczności całego zdarzenia były bardzo burzliwe i szokujące.
Tym sposobem, decyzją sądu Ubezpieczyciel musiał wypłacić Poszkodowanym kwotę 95 tysięcy złotych za doznane krzywdy. Jak widać, firma Pomogę Ci Sp. z o. o. po raz kolejny nie zawiodła swoich klientów. Udowodniliśmy tym samym, że jesteśmy niezwykle skuteczni. Naszym celem jest przede wszystkim dobro i zadowolenie klientów. Każdą sprawę rozpatrujemy indywidualnie i proponujemy najkorzystniejsze rozwiązanie.
*Wszelkie podobieństwa do autentycznych postaci, miejsc i zdarzeń są całkowicie przypadkowe.